Czy wiesz, że kiedyś nie było komputerów, tabletów i telefonów z You Tubem? Wiesz, prawda? Pamiętasz to dobrze, tak jak ja. Gdy zostałam mamą nieraz zastanawiałam się jak można było wówczas przeżyć z małym dzieckiem? Choroba, paskudna pogoda, środek zimy, czy zwykła nuda, a tu obiad trzeba ugotować, zebrać się do pracy, pranie zrobić, czy w spokoju coś zjeść. Pamiętam swoją ulgę i radość, gdy pakując się przed jakimś wyjazdem posadziłam moją blisko 2-letnią córkę przed telefonem i włączyłam serię bajek. I ona siedziała i oglądała i nic nie mówiła, nic ode mnie nie chciała, och co to był za stan! Wykorzystywałam moc bajek coraz częściej. Codziennie w tle leciało sobie TVP ABC i jakoś udawało się przetrwać te nudne dni… Oglądanie kończyło się dopiero przed kąpielą.
Trafiałam czasem na artykuły mówiące o zgubnym wpływie telewizji i innych multimediów na małe dzieci, ale przeżywałam wtedy tak silny dysonans, że odrzucałam te informacje. No bo wszystko super, fajnie by było nie nic oglądać, ale JAK TO ZROBIĆ, skoro my oglądamy CIĄGLE? 5 latek max. godzinę dziennie? A do 3 roku życia najlepiej 0 oglądania? Albo 10 minut? Jak ja mam to zrobić? Mój mózg nie mógł znieść tej niezgodności faktów z rzeczywistością, więc tłumaczyłam sobie, że przecież córka rozwija się dobrze, że mówi sprawnie, że nic nam ten telewizor nie szkodzi.
Przekonało mnie dopiero spojrzenie od zupełnie innej strony, można powiedzieć z przeciwległego bieguna. Zaczęłam bowiem pracować z dziećmi i młodzieżą, która nie uczyła się, miała problemy z koncentracją, z organizacją czasu, z motywacją, samodyscypliną, a jedyne, co według nich było wartościowe to… gry i You Tube. O tym myśleli, tego chcieli, to było ich sensem życia, nic innego się nie liczyło. Przeraziłam się…
Nie mogłam tego pojąć. Przecież to TYLKO granie? Mogą siedzieć przed komputerem 5 godzin, a nie mogą poświęcić 30 minut na naukę? Mają problemy w szkole, sytuacja jest zła, rodzice się martwią, a ich nic nie interesuje poza tą rozrywką? Rozwiązanie wydaje mi się oczywiste – trzeba zrezygnować, lub bardzo ograniczyć gry. Dzieci mówią mi – niemożliwe. To jedyne, co mają w życiu fajnego.
Rodzice miotają się bezradnie – proszę, krzyczą, zakazują, dają szlabany. Jedyny efekt jest taki, że granie staje się coraz bardziej pożądane, a głównym życiowym celem jest odzyskanie dostępu do komputera, czy telefonu. Gdy dziecko ma już kilkanaście lat wyście z tej sytuacji jest niebywale trudne i wymaga ogromnego wysiłku ze strony rodzica i dziecka, zazwyczaj pod okiem specjalisty. Ja na szczęście miałam tylko kilkulatki. Zaczęłam wprowadzać zmiany…
Najpierw przesuwałam godzinę włączenia telewizora. „Jeszcze nie, jeszcze za wcześnie.” Przeżywałam ciężkie chwile, gdyż dzieci przyzwyczajone do oglądania nie wiedziały co ze sobą zrobić, gdy bajki zniknęły. Były jęki, płacze, histerie. To, co wydawało mi się w tej sytuacji najważniejsze to przekazać dzieciom, że oglądanie, choć fajne, jest szkodliwe i że lepiej zająć się czymś innym.
Największą walkę musiałam stoczyć sama ze sobą, gdyż widząc nudzące się dzieci tysiąc razy miałam ochotę włączyć tę bajkę i mieć święty spokój. Wiedziałam jednak, że prawdopodobnie tak zaczyna się każde uzależnienie od telewizji, czy gier. Rodzic pokazuje dziecku, że jest to świetny sposób na „zabicie czasu”. Dziecko bez wysiłku czuje się zaangażowane i zabawiane. Jest zastrzyk dopaminy, jest satysfakcja, czego chcieć więcej. Odcięcie się od tego jest bardzo trudne i wymaga głębokiej wiary w wartość tego wyrzeczenia. Powstrzymam się od oglądania czy grania, bo to będzie dla mnie dobre.
Walka z telewizją i telefonem trwała u nas 2 lata. Dzisiaj dzieci (3 i 5 lat) mają dostęp do bajek ok. godzinę dziennie, popołudniu, ok. 3 godziny przed zaśnięciem. Akceptują fakt ograniczenia telewizji, choć młodszemu zdarza się bardzo emocjonalnie go przeżywać. Ja pogodziłam się, że dzieci nudzące się wymagają więcej mojej uwagi i może są bardzie kłopotliwe, ale widzę, że wpływa to pozytywnie na ich rozwój.
Wymyślają kreatywne zabawy. Sami chętnie sięgają po zajęcia, które są dla nich wartościowe – mają dobrze wyćwiczone ręce od rysowania, kolorowania, szlaczków. Układają puzzle, budują z klocków. 5-latka pisze i czyta i robi to z własnej inicjatywy. Jestem pewna, że nie byłoby tego, gdyby siedzieli cały dzień i oglądali bajki. Mam też nadzieję, że przekazywane przeze mnie wartości na tyle w nich zostaną, żeby w przyszłości umieli sami dokonać dobrego wyboru i odstawią multimedia wtedy, gdy będzie taka potrzeba.
W dzisiejszych czasach dzieci spędzają przed ekranem telefonu czy komputera coraz więcej czasu, zazwyczaj jest to kilka godzin dziennie. Niektóre nie robią praktycznie nic innego. Nawiązując do artykułu „Życie to sztuka wyboru” – nie da się przecież jednocześnie grać, oglądać, odrobić lekcji, pouczyć się, spotkać z przyjaciółmi, zadbać o wartościowy posiłek. Dla dzieci wybór jest prosty – wolą grać i oglądać. Wpływa to niekorzystnie na ich stan zdrowia, na rozwój, rzutuje na dorosłe życie.
Tak więc dzisiaj przesłanie dla rodziców dzieci w każdym wieku – nie wciągaj w oglądanie swojego 1-2 latka. Ogranicz multimedia swojemu 3-6 latkowi. Rozmawiaj z nim o tym, że jest to szkodliwe i że lepiej jest wymyślić sobie jakąś inną, wartościową rozrywkę. Nuda nie jest niczym złym i sprzyja rozwijaniu kreatywności. Jeśli masz przyzwyczajonego do oglądania i grania 7-10 latka będzie Ci ciężko, z nastolatkiem jeszcze trudniej i być może będziesz potrzebować wsparcia z zewnątrz. Ale chyba nie muszę już Cię do tego przekonywać…